niedziela, 4 marca 2012

Trudna sztuka spacerowania w szelkach

FRANEK: Ludzie, ratunku! Duzi powariowali! Co to jest w ogóle, do czego służy ta prymitywna czarna, szorstka rzecz?!  

BRUNIA: Ej, stary, wszystko w porządku?


FRANEK: Nie, nic nie jest w porządku! Nie wiem, co się ze mną dzieje - chodzę do tyłu, brzucho do góry wywalam, a gdy spróbuję kilka kroków w stronę miski z jedzonkiem skierować, to z kolei brzusiem podłogę zamiatam...

BRUNIA: Nie wiem o co chodzi, ale ta Duża naprawdę się nudzi. Dobrze, że jeszcze nie wpadła na pomysł, żeby mi to założyć.

FRANEK: Dobrze, że to trwa tylko kilka minut dziennie. Niby próbują jakoś mnie pocieszyć - smakołyki podsuwają, przytulają... Mówią, że wiosna idzie, że poruszać się trzeba, że wycieczki na działkę będą. Ale moja mina mówi wszystko - nie podobają mi się te nowości. 


BRUNIA: Ej, Fran, wymyśl coś, żeby im to wszystko utrudnić... Nie może być tak, że Duzi czegoś chcą i to zaraz dostają przecież! To my rządzimy w tym domu. Weź im zrób, ten nooo... Strajk im zrób! 

FRANEK: Co?! Tylko nie strajk głodowy!

BRUNIA: A kto powiedział, że masz na takie brutalne sposoby się porywać... Po prostu zrób to, co Ci wychodzi najlepiej. Walnij się na plecy i się nie ruszaj.

FRANEK: To jest myśl! Będę leżał, udawał, że niby nie umiem, że taki poszkodowany jestem... Ty to jednak Brunia myślisz czasem.


BRUNIA: Pewnie, Kocie! 

FRANEK: Będę leżał, leżał i... leżał. Aż stwierdzą, że nic z tego, haha!

BRUNIA: Dobra, weź się tak nie wczuwaj, nie zapominaj, czyj to był pomysł. A teraz chodź się przytulić, a nie marudzisz. I pamiętaj, że mamy plan...




12 komentarzy:

  1. Powiedz Frankowi, że ta prymitywna, czarna rzecz, nazywa się ślicznie "puszorek" - może mu się nazwa spodoba i zaakceptuje?;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna nazwa! Jesteśmy na dobrej drodze - dzisiaj po kilkunastu minutach zaakceptował to dziwne coś i nie zwracał już takiej uwagi, że coś na nim "jest" ;) Jak zaliczymy pierwszy spacer, to na pewno się pochwalę :)

      Usuń
  2. Ostatnie zdjęcie powala po prostu ... :)... Jest cudne :D.!!!...
    Moje dzielnie chodzą w szelkach, ale o tym napiszę u siebie w następnej notce ;D...

    Pozdrawiam kociambry :) i ich ludzi! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie poczytam o tym, bo przydałyby mi się jakieś rady. Ale pocieszam się trochę, bo czytając taki temat na forum miau, wiele osób miało większe problemy i po kilku dniach prób się poddało. My ćwiczymy od 3 dni, jak już nie będzie buntu, to dołączymy smycz i pozwiedzamy klatkę schodową :D

      Usuń
    2. :))... Trzeba bardzo uważać później... Ja kiedyś popełniłam błąd, wzięłam kota Małego na smyczy z automatycznym zwijaniem... Pech chciał, że z jednej strony za płotem pojawił się psiak, a z tyłu nadjechał samochód. Jechał sąsiad i był bardzo ostrożny, ale Mały przestraszył się, rzucił do panicznej ucieczki w stronę domu, puściłam smycz, która zwijając się zaczęła go gonić, Mały wpadł do domu, zaszył się za tapczanem i przez kolejne tygodnie na widok smyczy, a nawet choćby szelek uciekał...
      Tak. Smyczy zwijanej nie polecam. Powinna być na tyle krótka, by kot był zawsze blisko i by móc szybko złapać go na ręce.
      No i nie polecam wychodzenia z dwoma kotami na raz. Chyba, że mieszkasz w wyjątkowo spokojnej okolicy i wiesz, że nie ma w pobliżu zakamarków, do których kot chciałby/mógłby wejść. Nie ma sił, by koty w którymś momencie nie chciały iść w dwie różne strony. Wtedy jednego zwykle "na chwilkę", się puszcza. Ja staram się wychodzić z synem i moją dwójką, chociaż ostatnio byłam sama, z telefonem i wiedząc, że w razie czego Młody przyjdzie mi pomóc. No i uczę te moje futra chodzić na smyczy razem... Może kiedyś się uda ;).

      Usuń
    3. A złapanie na ręce też nie zawsze jest możliwe. Nawet zrównoważony i spokojny kot, jak się czegoś przestraszy, potrafi być NIE DO OPANOWANIA.
      Nie wspominając o kotach, które wpadają w panikę z byle powodu - mam taką jedną, co próby przyuczania do szelek przepłaciłam własną krwią i prawie stratą kotki. A w domu jest do rany przyłóż.

      Usuń
  3. Olu ...czytam śmiejąc się przez łzy. Fran jest najbardziej Twarzowo-Ludzkim kotem, al Mała ...ech! Już je kocham :)BM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jego miny pełne smutku są po prostu rozczulające, wiem :D

      Usuń
  4. i poważnie się zastanów nad spacerami...rady koleżanek są bardzo trafne. Kot poza domem głupieje i nie przybiegnie do Ciebie na zawołanie jak piesek...zatem smycz nie-automatyczna i spokojna pora i okolica (trawka na początek) aha..czasem kot ze strachu wskoczyć może na głowę właściciela ! ale wierzę że się uda. Sama zastanawiam się nad spacerami z Rysiem...ale chyba szybciej Pana z domem i ogródkiem znajdę :) pozdrawiam baaardzo serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo, czy w ogóle dojdzie do tych spacerów. Ale mam świadomość różnych zagrożeń, jednak znam już trochę Frania i wiem, że do wielu rzeczy potrafi się przyzwyczaić i nawet je polubić - jest bardzo 'plastyczny' ;)

      Usuń
  5. Spacery polubi :) a miny Frania...to aż niemożliwe, że jest taki ludzki (cii.. znam mniej ludzkich ludzi)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasia dziś czytała i oglądała...płakała ze śmiechu...kibicujemy obie Twoim Futerkowym Pięknościom :*

    OdpowiedzUsuń