Korzystając z wczorajszego pięknego dnia, ja i fanki Frania postanowiłyśmy wybrać się z nim na pierwszy wiosenny spacer. Nie wiem, czy ten spacer nie okazał się być ostatnim, ale o tym później.
Autorką zdjęć tym razem jest Norma - "ciocia" Frania, na którą zawsze mogę liczyć przy opiece nad Frankiem. ;)))
|
kocia mama Ola + fanki |
|
Fran: "nie wiem, co się dzieje, ale chyba jestem bezpieczny" |
|
|
|
Ola: "spokojnie, Franiu, to tylko spacer" ;) |
|
szukamy zacisznego miejsca i pomaga nam w tym największy park w Łodzi |
|
spotkaliśmy psiego kumpla - współlokatora dwóch kotków - pewnie dlatego był tak zainteresowany Franiem |
|
na początku Franiu czuł się nieco niepewnie |
|
Fran: "ojej, lubię pikniki!" |
|
|
w końcu odważny kotek podążył swoją drogą |
Niestety sielanka nie trwała długo. Dopóki podążałam za nim i nie wymuszałam na nim żadnych innych kierunków naszego spaceru, było dobrze. Kiedy się postawiłam i przytrzymałam mocniej smycz - Franek wywalił się na plecy, zaczął szarpać i... Opuścił szelki. Oczywiście natychmiast zareagowałam i złapałam go, ale napędził mi stracha. Tak, pisałyście mi o tym, ale nie spodziewałam się, że tak będzie, biorąc pod uwagę jego pozytywną reakcję.
|
tak skończył się spacer |
Nie wiem, czy odważę się znowu spróbować. Szelki były dosyć ciasno zapięte, ale być może muszą być jeszcze bardziej. Zobaczymy. Tak czy siak - mimo "rewelacji" - dzień był całkiem miły. :)
Podglądam już od jakiegoś czasu, ale dziś się przywitam :). Fajna fotorelacja! kurcze i mnie się marzy pokazanie kociastym świata. W tym parku bywam regularnie z TŻ i zastanawiam się, rozglądając, czy są tam spokojne miejsca. Zawsze obawiam się, że z daleka podbiegnie pies... Będę obserwować dalsze postępy :). Kciuki!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, rybcie
Oczywiście, że są spokojne miejsca. :) Ja byłam blisko strony od ul. Srebrzyńskiej, ale wcześniej jest bardziej "leśnie" i tam już w ogóle ludzi nie ma. Przy tej polanie owszem, zdarza się, że przebiegnie pies... Ja się tym nie martwiłam, bo Franek ich się aż tak nie boi. Bardziej zależało mi, żeby było cicho wokół i to się udało. :)
Usuńtylko, że psy są różne i właściciele również. Niektórzy szczują je przecież na koty. Nawet gdyby się kiciaj nie bał, a pies go dopadł... :(. Żałuję, bo chciałabym im pokazać świat, w którym pachnie trawa, słychać ptaki, można zobaczyć motyla... Nie dziwię się, że też chciałaś...
Usuńrybcie
Niestety kot potrafi uwolnić się z każdych szelek i nie ma znaczenia, że będą mocniej zapięte. Przestraszony, zrobi myk i będzie wolny. Nie wiem, czy byłaś daleko od domu i czy byłby w stanie wrócić. Je ten etap mam za sobą, boję się ryzykować i już z moimi nie chodzę. Pozdrawiam serdecznie i ciesze się że go złapałaś:-))
OdpowiedzUsuńWidziałam, jak wyciąga najpierw głowę, więc złapałam go zanim jeszcze brzucho wyswobodził, także nie było ganiania za nim, na szczęście. Ale już chyba faktycznie więcej nie spróbuję, najważniejsze bezpieczeństwo kociastych.:)
UsuńBardzo fajne zdjęcia, to na smyczy wygląda bardzo dobrze - szkoda, że tak zareagował na zmianę kierunku :(
OdpowiedzUsuńSpore gratulacje za refleks - w końcu to nie takie łatwe złapać zdenerwowanego kota.
Przyznaję, że ja na spacerach pozwalam futrom wybierać kierunek, co najwyżej nie pozwalam iść dalej zatrzymując się w miejscu, no ale ja miękki osobnik jestem...
Ja właśnie zatrzymałam się i nie pozwalałam mu iść w obranym przez niego kierunku, nie ciągnęłam go ani nic takiego. W sumie chciałam zobaczyć, jak na to zareaguje, czy podda się mi, czy nie. Jak widać - trzeba być miękkim ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOoo... to widać ja mam mniej charakterne koteczki :) A może trochę więcej ćwiczeń po domu i balkonie w szelkach? Bo ciut było, ale może za mało z takimi właśnie przystankami i zmianami kierunku?
UsuńNie mamy balkonu :( Ćwiczyłam w domu, przy zatrzymywaniu zwykle był bunt i po prostu leżał w bezruchu, a wiadomo, w środowisku naturalnym, które słabo zna (znaczy zna bardzo dobrze, bo ponad rok mieszkał na łódzkich działkach) inaczej reaguje, wiecej rzeczy go stymuluje, ech.
UsuńBo chodzenie z kotem na smyczy ma polegać na tym, że to kot wybiera kierunki. Należy reagować tylko wtedy, kiedy chce iść tam, gdzie nie powinien. Ale naturalną reakcją jest szarpanie etc, kiedy kota blokuje coś, a szczególnie w sytuacji, w której nie czuje się on bezpiecznie. Franek, to i tak nic przy mojej kotce, która latała wokół własnej osi dosłownie w powietrzu na smyczy, jak bezmyślnie próbowałam z nią wychodzić. Myślałam, że skoro pozostałe koty akceptują smycz, to z nią też nie będzie problemu, ale problem jest do dziś, mimo, że przez kilka miesięcy po kilka razy dziennie z nią ćwiczyłam. Bo za dworem tęskni.
UsuńTak że szelki są naprawdę niebezpieczne i mają sens chyba tylko w sytuacjach, kiedy kot ma blisko i zna powrót do domu.
Olu, a pytałaś Frania czy On na pewno chce wychodzić :P
OdpowiedzUsuńwiem co to strach o koteczki... Pozdrawiam serdecznie :*