Wystarczyły 3 dni mojej nieobecności w domu, bym po powrocie krzyknęła uradowana "Ale Brunia urosła!". Hm, bardzo ubawiło to otoczenie, ponieważ to raczej niemożliwe po tak krótkim czasie, ale nic nie poradzę, że tak mam. Innym razem wracam i mówię, że Franek schudł/przytył, co też jest mało prawdopodobne. Ach, jak to mówią - życie składa się z takich samotności. ;)))
A teraz dla fanów urody Buni - mała wiosenna sesja na szlafroku.
Wspaniała sesja:-) Jako fanka jej urody, jestem usatysfakcjonowana;-)
OdpowiedzUsuńBrunia dopiero wypięknieje...tak działa Miłość Opiekunki :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne kociaste! Zdjęcia zresztą też zniewalające...na pewno będziemy wracać :)
OdpowiedzUsuńA co do charakteru - no cóż - szylkretka i to tłumaczy wszystko (wiem co mówię - sama mam jedną w domu)
Dziękuję bardzo. :) Niedługo jakieś nowości będą - po prostu na kilka dni straciłam aparat.
UsuńAch, to dla mnie zagadkowa sprawa, że umaszczenie ma wpływ na charakter, ale wszyscy kociarze mający tricolory/szylkretki tak mówią ;)
Bo szylkretka to nie kolor - to charakter właśnie :D
Usuń